Czasy mamy nadal trudne, więc pokusa Kazimierza Dejmka, aby w tych czasach wystawić na scenie Teatru Polskiego w Warszawie dramat narodowy Stanisława Wyspiańskiego pt.: "Wyzwolenie" jest zrozumiała. Dejmek należy do nielicznego grona reżyserów teatralnych starających się wsłuchiwać w emocje współczesności i wykorzystywać to w przedstawieniach, robionych przecież w końcu dla współczesnego polskiego widza. Dziś udany dramat narodowy na scenie stałby się niewątpliwie historią teatru. Pytanie tylko, czy "Wyzwolenie'' Wyspiańskiego jest takim dramatem? Było nim niewątpliwie w czasach prapremiery w roku 1903 w Krakowie. Ówcześnie w przedstawieniu pokazanym pierwszy raz po ponad stuletniej niewoli narodowej Wyspiański na scenie odkrywał najczulsze rany naszego narodu. Wiadomo, że to musiało boleć. Dzisiaj to, co bolało w ogóle i to, co bolało w dramacie "Wyzwolenie" jest historią narodu i historią teatru oraz literatury dramatycznej. Interpretacja, jak
Tytuł oryginalny
Dejmek na kolanach
Źródło:
Materiał nadesłany
Razem nr 29