EN

12.12.1996 Wersja do druku

Deja vu

Przez trzy, może pięć minut, "Ro­dzina" w Słowackim mami bły­skiem międzywojennego teatral­nego werniksu, po czym wielkie entree Pani Alicji {#os#8305}Woźniak{/#} wyjaśnia wszystko. W rozczłapanych kapciach, z niemowlęcym czepeczkiem na gło­wie, wkracza oto na scenę niema służą­ca, domowe nosidełko do tac i samo­warów. Wchodzi, rozstawia filiżanki i wychodzi. Pusta taca lśni, coś jakby w promieniach zachodzącego słońca... Czar werniksu pryska. Na powierzch­nię wyłazić zaczynają mozolne szwy "Rodziny". A ściślej - ich brak. Pani Alicja Woźniak nie jest aktor­ką. Alicja Woźniak jest legendarną kra­kowską inspicjentką, w środowisku pieszczotliwie zwaną Lilą, w porywach euforii zaś - Lilią Scenedą. Lilia Sceneda opuszcza więc scenę, ale pozosta­wia niepokój. W widzu narasta uczu­cie, że to, co widział - widział już kie­dyś. Powolutku rozkwitać zaczyna ogólne deja vu. I rzeczywiście. Nie spo­sób ukryć, że stąpająca po

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Deja vu

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Polski Nr 290

Autor:

Paweł Głowacki

Data:

12.12.1996

Realizacje repertuarowe