Warszawskie teatry nie zabiegają o młodych reżyserów, ale też dla wielu obiecujących twórców stolica przestała być jedynym magicznym miejscem - pisze Joanna Derkaczew w Gazecie Wyborczej Stołecznej.
Obiecujących reżyserów zatrudnię od zaraz. Warszawa". Takie ogłoszenie powinno ukazać się w prasie, ale nawet tak rozpaczliwy komunikat nie przekonałoby młodych reżyserów do pozostania w stolicy. Czy warto poświęcać nerwy i pieniądze, by wpisać do CV: "Debiutował w warszawskim teatrze "? Młodzi reżyserzy coraz częściej uciekają na tzw. prowincję. Widać to chociażby na przykładzie ostatniego sezonu. Odkąd Wałbrzych, Legnica i Gdańsk awansowały do rangi centrów polskiego teatru, młodzi reżyserzy stali się dla Warszawy towarem deficytowym. Zamiast ustawiać się w kolejki przed gabinetami dyrektorów, roznosić CV, ubiegać się o asystentury, wolą robić własne spektakle na prowincji. Kolejne roczniki absolwentów Akademii Teatralnej rozproszyły się po całym kraju. Tylko nielicznych udało się namówić do pracy w Warszawie. O tym, że warto inwestować w młodych, przekonał się Teatr Narodowy, który zaryzykował i zaprosił do współpracy d