Kupiła flaszkę wódki i dwie paczki aspiryny. Chciała się najpierw upić, by nie wiedzieć, co robi. Wózek zostawiła na plaży. Przecież już jej nie będzie potrzebny. Najpierw stłumiła alkoholem wszystkie wyrzuty sumienia. Potem delikatnie nakryła poduszką twarz kilkunastomiesięcznego dziecka i, nie patrząc, jak maleńkie ciałko broni się, przytrzymała poduszkę do momentu, w którym przestanie oddychać. Musiała to zrobić. Miała do wyboru: albo odbiorą jej ukochanego Jordana, albo ocali go dla siebie. Oni, bezlitośnie powołując się na prawo, już stali pod oknami. Dalej nie można było się ukrywać, nie można było chować się w ubikacji i udawać, że nikogo nie ma w domu. Nadszedł moment ostateczny. Moment decyzji, podjętej w światłach wszystkich, domowych lamp. A potem praktyka i rutyna - tylko nie mów w więzieniu za co siedzisz, zniszczą cię natychmiast - pouczała strażniczka. - Proszę o najwyższy wymiar kary. Przerwijci
Tytuł oryginalny
Decyzja należy do ciebie
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Krakowska nr 149