Sztuka amerykańskiej 37-letniej pisarki Marshy Norman "Mamo, dobranoc", mówi o tragicznym wyborze. Wyborze przemyślanym aż do bólu. Jego ofiarą jest Jessie Cates. Ściślej - ofiarą i sprawcą. Cała akcja rozgrywa się na płaszczyźnie codzienności. Ta codzienność to dom starszej pani Cates Thelmy. Wśród dawno zamieszkałych mebli matka i córka prowadzą rozmowę. Właściwie kieruje dialogiem Jessie (córka). Ona ma świadomość czasu, któremu wyznaczyła granicę. Lecz obie kobiety działają pod presją odliczanych minut. Widzimy, że Jessie osiąga niezwykłą koncentrację woli. Taka będzie dziś wieczorem. A wczoraj? Dawne przegrane życiowe bohaterki służą portretowi chorej, głęboko nieszczęśliwej kobiety. Dowiadujemy się więc o atakach epilepsji, o wielu kompleksach czy może dewiacjach psychicznych, o nieudanym małżeństwie, wykolejonym synu, o śmierci kochanego ojca, o obcym bracie. Ale przy wyliczaniu ws
Źródło:
Materiał nadesłany
Żołnierz Wolności nr 52