Na debacie w CSW po naszej porażce w walce o Europejską Stolicę Kultury powracało pytanie: co dalej? Nikt nie znalazł na nie odpowiedzi. To najpełniej definiuje nastroje w mieście po przegranej walce o ESK - pisze Grzegorz Giedrys w Gazecie Wyborczej - Toruń.
Środowe spotkanie w Centrum Sztuki Współczesnej zorganizowała redakcja warszawskiej "Res Publiki". Ostatnią debatą, która przyciągnęła tak wielu przedstawicieli toruńskiej kultury, była dyskusja po tym, jak udało się uratować klub eNeRDe. Przyszli artyści, animatorzy kultury, członkowie organizacji pozarządowych, dyrektorzy miejskich instytucji i prezydenci Torunia. Wielu przedstawicieli środowiska artystycznego zgodnie stwierdziło, że to kolejna debata, która nie wniosła nic w dyskusję o miejskiej kulturze. Wszystko było do przewidzenia: wiadomo, jakie zarzuty podniosą krytycy władz miasta, i jak urzędnicy będą się bronili. Powracały wątki braku strategii miejskiej kultury i przede wszystkim dialogu między urzędnikami a mieszkańcami. Wśród panelistów znaleźli się przedstawiciele Toruń 2016 - instytucji, która koordynowała nasze starania o europejski tytuł. Agnieszka Marecka i Zbigniew Lisowski stwierdzili, że Toruń dzięki walce o ESK