Każdy jako tako obeznany z teatrem wie, że literatura dramatyczna aktorek nie rozpieszcza. Każdy dyrektor teatru marzy o sztuce z dużą ilością damskich ról, bo ileż razy można grać "Dom Bernardy Alba" Lorki czy "Dom kobiet" Nałkowskiej. Dyrektorowi warszawskiego Ateneum przyszedł z pomocą japoński autor Yukio Mishima, który napisał sztukę dla sześciu kobiet. Przy czym wymaga ona tylko jednej dekoracji (na kryzys idealnie) oraz wspaniałych rokokowych kostiumów (wszystkie kobiety to lubią), jako że rzecz dzieje się we Francji końca osiemnastego wieku w salonie Madame de Montreuil, teściowej słynnego Markiza de Sade. Mimo że on sam ani przez chwilę nie pojawia się na scenie, to wokół jego osoby, podobnie jak w dramacie Lorki czy Nałkowskiej, skupiają się myśli, emocje i rozmowy kobiet. Ale można tu mówić jedynie o podobieństwie dramatycznej konstrukcji, gdyż de Sade, w odróżnieniu od nieobecnych bohaterów wspomnianych sztuk, był postacią aute
Tytuł oryginalny
De Sade i kobiety
Źródło:
Materiał nadesłany
"Teatr" nr 12