EN

21.12.2006 Wersja do druku

Dawała tyle radości

Danuta Rinn wciąż zapraszała do Skolimowa artystów. Dzięki niej pojawili się tam m.in. Zbigniew Wodecki czy Alicja Majewska. Sama także była bardzo aktywna: grała i śpiewała na tamtejszej estradzie - o zmarłej artystce pisze Przemysław Penconek w Super Expressie.

Wspaniała piosenkarka do końca chciała wrócić na scenę - Ciepła, serdeczna, koleżeńska, towarzyska. Nieznośna, złośliwa, leniwa, pyskata. I łakomczuch. Tak Danuta Rinn ( 70 l.) mówiła sama o sobie. Odeszła od nas we wtorek wieczorem, we śnie. Do końca myślała o śpiewaniu i organizowaniu koncertów - wspomina dziennikarka muzyczna Maria Szabłowska. - Jeszcze we wtorek byliśmy z moją siostrą u niej w szpitalu, ale nie sądziliśmy, że to będzie jej ostatni dzień i pożegnanie z Danusią. Już od kilku dni była w bardzo kiepskim stanie, nie było z nią kontaktu, bo była nieprzytomna - opowiada pierwszy mąż artystki, Bogdan Czyżewski. Legendą owiana Taki wierszyk powstał o Niej za kulisami opolskiego festiwalu, gdy wyśpiewując największe przeboje, była u szczytu sławy. Ale drogę na scenę rozpoczęła już jako dziewięciolatka w Teatrze Polskiego Radia w Krakowie. Skończyła średnią szkołę muzyczną, studiowała kompozycję w Akadem

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Dawała tyle radości

Źródło:

Materiał nadesłany

Super Express nr 297

Autor:

Przemysław Penconek

Data:

21.12.2006