- Nie miałam siły na nic, ale z drugiej strony był we mnie totalny spokój. Całkowicie wyssana i z siły, i problemów. To ciekawe pole do zbadania dla psychologów: co się dzieje z nami grającymi, wchodzącymi w różne role, w różne stany emocjonalne, kiedy już wracamy do siebie? - zastanawia się aktorka Danuta Stenka w rozmowie z Dorotą Wyżyńską.
Jak się pani czuje w roli polskiego Archanioła? To postać, którą reżyser Jan Englert powierzył pani w "Kordianie" Słowackiego w Teatrze Narodowym. Na historię Kordiana patrzymy oczami polskiego Archanioła i polskiego Szatana. Danuta Stenka: Ten Archanioł nie czuje się specjalnie komfortowo, bo reżyser ustawił go w roli wspólnika Szatana. Szatan mówi - słowami z "Fausta" Goethego - "Dawniej bym wszystko zrobił sam, dziś szukać mam wspólnika zbrodni". Zaczyna się zabawa zaproponowana przez Szatana, zabawa Polską - ten nasz nieustający polski kabaret. Archanioł podejmuje się tej gry, ale na swoich zasadach. My, Polacy, jesteśmy świetnym tematem do kabaretu. Przez wieki niezmiennie gotujemy się w tym swoim kociołku. Nie umiemy ze sobą żyć. Nie umiemy ze sobą rozmawiać, nie słuchamy siebie nawzajem. W ciągłym rozdarciu, nieustannych podziałach na dobrych i złych, na prawdziwych i fałszywych, na "my" i "oni". A gdyby, nie daj Boże, tych "onyc