W Warszawie odbyły się uroczystości związane z 70-leciem urodzin Józefa Szajny i jego 45-leciem pracy artystycznej.
Niewątpliwie imprezy towarzyszące tym rocznicom mogły się odbyć w wielu innych miastach, bo Szajnę poznała i podziwiała widownia wielu krajów. Spoglądając wstecz na twórczość Jubilata, łatwo uświadomić sobie drogę jego rozwoju. Artysta początkowo malował, robił dekoracje. Zawsze szokował. Zaczęło się od tego, że "zwracał uwagę". Choćby jako świetny scenograf Teatru Nowej Huty, pracujący m.in. nad pięknym spektaklem (z niezapomnianą rolą Franciszka Pieczki) "Myszy i ludzie" Steinbecka. W swoim czasie współpracował także z Jerzym Grotowskim. Kiedy jednak tworzył teatr własny, zawsze decydującą rolę odgrywało zainteresowanie malarstwem, Szajna - malarz w uruchomiane i tworzone przez siebie dziwne kształty przelewał rozpaczliwe, może nawet obsesyjne, myślenie o człowieku - przedmiocie. Jak gdyby nie będąc pewny dobrego kontaktu z widzami oglądającymi dzieło plastyczne, tworzył własny teatr, w którym mógł formę plastyczną wzboga