JEŚLI będziecie w Warszawie, musicie znaleźć wolny czas, aby się tu wybrać i na własne oczy zobaczyć. Oto walą ludzie z krańca na kraniec stolicy - podziwiają, dysputują, porównują... Na jednym krańcu miasta, wieczorami, w świetle ramp i kinkietów, z zapartym tchem śledzimy piękną opowieść o czystej miłości Rybakowa, o wielkich sprawach Rewolucji, o marzeniach, które miały się niebawem ziścić. Przeżywamy razem z bohaterami walkę o lepsze jutro, o sprawiedliwość i szczęście człowieka. A tymczasem na drugim krańcu przesila się jakaś makabryczna gra, jakiś obłąkany taniec ludzkich instynktów. Człowiek wychodzi zlany potem, jakby przeżył koszmar. Bo proszę... Tam, co wieczór, na oczach setek widzów trwa opętańcze krwawe misterium. Ludzie mordują się wzajemnie, jakby na wyścigi, co prawda może niezbyt serio, może nie na zimno, jakby w halucynacji, z grzecznym uśmieszkiem, ze spleenem na twarzy. Przeświadczeni, �
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Ludowy nr 125