Wielu jego krytyków swoją niechęć rozciąga na jego dorobek aktorski. Pewnie niesłusznie, ale w wojnie polsko-polskiej liczą się głównie emocje, a Olbrychski na własne życzenie u części Polaków budzi te negatywne - pisze Kamila Baranowska w tygodniu Do Rzeczy.
Trudno powiedzieć, komu swoim politycznym zaangażowaniem Daniel Olbrychski szkodzi bardziej: sobie czy partii, którą popiera. Zatrzymanie aktora za jazdę po pijaku, odebranie mu prawa jazdy i grożąca kara więzienia to dla tabloidów atrakcyjny kąsek, jednak o wiele bardziej wizerunkowi Olbrychskiego jako "dobra narodowego" zaszkodziło jednoznaczne opowiedzenie się za jedną opcją polityczną. Sam fakt, że ludzie kultury i nauki biorą udział w życiu politycznym, zasilają komitety honorowe kandydatów na prezydentów czy premierów, nie zaskakuje. Chodzi o styl, w jakim tego poparcia udzielają. I właśnie z tym Olbrychski ma największy problem: z jednej strony mamy agresywne ataki pod adresem opozycji, z drugiej ocierające się o groteskę peany na cześć rządzących. - Polska przeżywa najlepszy okres w dziejach swojej historii, porównywalny do Kazimierza Wielkiego! -rozpływał się Olbrychski w trakcie kampanii prezydenckiej w TYP. Wtórowała mu jego żona Kry