- Kiedyś się bardziej denerwowałem, gdy musiałem się zmierzyć z adaptacją mojego pisania. Teraz ten spokój jest już większy, bo kilka tych adaptacji już powstało. "Ulica" w 2010 roku doczekała się przecież słuchowiska. Ale tym razem jest dodatkowy smaczek, bo sztuka jest wystawiana w moim mieście. Na widowni będzie moja rodzina, znajomi. Cieszę się, że po 16 latach Słupsk sobie o mnie przypomniał - rozmowa z pisarzem Danielem Odiją przed premierą spektaklu "Ulica" w Nowym Teatrze w Słupsku, na motywach jego książki.
Co czuje autor książki na kilka godzin nad premierą przedstawienia, które powstało na jej podstawie? - Kiedyś się bardziej denerwowałem, gdy musiałem się zmierzyć z adaptacją mojego pisania. Teraz ten spokój jest już większy, bo kilka tych adaptacji już powstało. "Ulica" w 2010 roku doczekała się przecież słuchowiska. Ale tym razem jest dodatkowy smaczek, bo sztuka jest wystawiana w moim mieście. Na widowni będzie moja rodzina, znajomi. Cieszę się, że po 16 latach Słupsk sobie o mnie przypomniał. Jeśli nie lęk, to co? - Ciekawość, na co Iwo Vedral, reżyser przedstawienia, położy akcenty. To zawsze jest artystyczny prezent, jeśli ktoś odczytuje moją literaturę na swój sposób i ma na nią pomysł. Wiem, że aktorzy grający w tym spektaklu też są podekscytowani tą premierą. Mówili, że to dla nich ważne, że mogą wypowiadać na scenie słowa pisarza ze Słupska. Podczas przygotowania przedstawienia wiele razy rozmawiałeś z