"Dziady" Adama Mickiewicza można serwować w teatrze na różne sposoby, z większą lub mniejszą atencją dla wieszcza. Każdy reżyser ma prawo do własnej interpretacji tego arcydzieła polskiego romantyzmu, byleby miała ona jakąś myśl przewodnią i nie nurzała narodowego dramatu w niezrozumiałej wirówce sensów i nonsensów. Gdyby nie program do przedstawienia trudno byłoby dociec, o co chodzi młodemu reżyserowi "Dziadów" Maciejowi {#os#21426}Sobocińskiemu{/#} z Teatru im. Słowackiego w Krakowie. Oto niektóre założenia inscenizatora: "Obrzęd nie jest dla mnie ani mszą narodową, ani pogańskim wywoływaniem duchów. Jest spotkaniem, na które każdy przychodzi ze swoimi doświadczeniami. (...) Nie jestem w stanie myśleć o Dziadach w oderwaniu od dzisiejszych wydarzeń (...) Uważam, że należy odczytywać dzieło Mickiewicza w sposób uniwersalny. (...) Postacie nie mogą być postrzegane w sposób dosłowny. (...) Świat, kt
Tytuł oryginalny
Danie z Mickiewicza
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna nr 106