Spektakl głód zaspokaja, ale na rozkosze podniebienia nie ma co liczyć. Na wspomnienia również - o "Kartotece" w reż. Piotra Jędrzejasa w Teatrze im. Żeromskiego w Kielcach pisze Agnieszka Kozlowska-Piasta z Nowej Siły Krytycznej.
Czy warto uwspółcześniać "Kartotekę" Tadeusza Różewicza, skoro sam autor uznał jej "przeterminowanie" tworząc "Kartotekę rozrzuconą"? Czy rozrachunki czasów wojny są w stanie rozgrzać widownię? Być może, ale na pewno nie w przypadku kieleckiego przedstawienia w reżyserii Piotra Jędrzejasa. Reżyser zdecydował się na nowoczesną "Kartotekę", przebraną we współczesne fatałaszki pseudotelewizyjnego show. W aluminiowym sześcianie pośrodku sceny tkwi, istnieje bohater, jako doświadczalny szczur poddawany coraz to nowym umysłowo-cielesnym gimnastykom. Bardziej umysłowym, bo jeśli chodzi o aktywność ruchową bohater zdecydowanie odmawia współpracy. Bodźców dostarczają mu aktorzy siedzący naokoło w garderobach, odpowiednio na oczach widowni charakteryzując się do kolejnych ról, jakby kolejnych doświadczeń na Bohaterze. W to telewizyjne show wkraczają postaci z innego stulecia, z innej epoki, pokryte kurzem i staroświeckością. Partyzant W