Po Festiwalu Monodramu "Monoblok" w Gdańsku pisze Katarzyna Wysocka w Gazecie Świętojańskiej.
Monoblok wpisał się trwale w kalendarz kulturalny naszego regionu, stając się przykładem zwartego przeglądu sztuk pisanych dla jednego aktora. Śmiało można powiedzieć, że co roku festiwal zaskakuje. Najczęściej są to niespodzianki artystyczne, odsłaniające zapotrzebowanie aktorów na monodram, czyli publiczną wiwisekcję umiejętności, koncepcji i stylu. W tym roku program przedstawiał się bardzo obiecująco, uczestnikami konkursu byli zarówno aktorzy dojrzali, z dużym dorobkiem, jak również ciekawi, młodzi twórcy niezależni. Zaskoczeniem innego typu była wyjątkowo niska frekwencja, która przy tak interesujących pozycjach teatralnych po prostu bardzo smuciła. Tegoroczny Monoblok, poza trzema spektaklami, można by wpisać w szeroki nurt teatru non fiction, opierającego się na udramatyzowanych historiach prawdziwych. Były więc: historia serbsko-chorwackiego konfliktu narodowościowego, Holokaust, choroba nowotworowa, historia Marylin Monroe, reżim w