EN

29.10.2012 Wersja do druku

Dancing to the End of Life

Jeżeli uważacie, że taniec sceniczny to domena młodych i zgrabnych kotków, proponuję, byście pominęli ten felieton. Nie ma bowiem wątpliwości, że pozostajecie na poziomie programu "You Can Dance" i jego jurorów - pisze Maciej Nowak.

Skądinąd, cóż to za hipokryzja przekonywać, że każdy może tańczyć, skoro eliminuje się wszystkich, którzy nie spełniają wymyślonych z dupy standardów? Tańcz, ale pod warunkiem, że reprezentujesz giętkość akrobaty z mongolskiego cyrku, masz wyfotoszopowaną buzię z plastiku i przede wszystkim urodziłeś się na przełomie lat 80. i 90. Wszyscy inni - spadajcie! Tymczasem przynajmniej od czasu Isadory Duncan wiemy, że każda sekwencja ludzkiego ruchu ma swój walor estetyczny. Ta myśl przyświecała również twórczości genialnej Piny Bausch, nieustannie wciela ją w życie amerykańska choreografka Liz Lerman, kierująca zespołem Dancers of the Third Age. Jeśli chcecie się o tym przekonać w Polsce, jedźcie do Zakrzewa, wielkopolskiego miasteczka, które uczestniczy w projekcie "Wielkopolska: Rewolucje". To inicjatywa kuratorki sztuki Agaty Siwiak, która po serii nieprzyjemnych zderzeń z wielkomiejskimi samorządami postanowiła swoje pomysły artystycz

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Dancing to the End of Life

Źródło:

Materiał nadesłany

Przekrój nr 44

Autor:

Maciej Nowak

Data:

29.10.2012

Wątki tematyczne