Krotochwila Fredry ma bawić. Przede wszystkim jako pole walki dwóch światów: damskich fatałaszków i męskiego animuszu. "Damy i huzary", zrealizowane w Teatrze Współczesnym, bez wątpienia radują czymś więcej jeszcze. Są grą z konwencjami, w której stereotyp sztuki kostiumowej ściera się ze stylistyczną swobodą, a chwyty rodem z komedii mieszczańskiej z techniką videoclipowego rytmu obrazków. Propozycja inscenizacyjna Ryszarda Majora ma w tym sensie posmak eksperymentu - nieco ryzykownego, lecz świetnie sprawdzającego się w kontakcie ze współczesnym widzem. Okazuje się, że tuż obok rekwizytów przeszłości - szabli, moździerza czy gwintówek - mogą pojawić się wizytówki naszej rzeczywistości - elektryczna maszynka do golenia, depilator, gimnastyczny kozioł czy konserwa o znanej powszechnie (nie tylko w Szczecinie) rybno-ryżowej zawartości. To już nie zwykłe "oko do publiczności", prosta aktualizacja wydarzeń, ale świadome zde
Tytuł oryginalny
Damy rozbiegane
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Szczeciński nr 223