"Damy i huzary" Aleksandra Fredry w reż. Gabriela Gietzky'ego w Teatrze Miejskim w Gliwicach. Pisze Małgorzata Lichecka w Nowinach Gliwickich.
Dobro narodowe, jakim jest twórczość Aleksandra Fredry, to temat dla teatru niełatwy i delikatny. Bo albo klasycznie, albo wcale. Fredro portretował w swych sztukach społeczeństwo, ukazywał je w krzywym zwierciadle i był w tym znakomity, a jego dzieła, w pewnym sensie, ponadczasowe. Bo czy dziś, tak jak lat temu dwieście, nie myślimy o pieniądzach i miłości? Dlatego byłam ciekawa, jak Teatr Miejski w Gliwicach poradzi sobie z legendarną sztuką pióra hrabiego Fredry. "Damy i huzary" doczekały się kilku kanonicznych i znakomitych spektakli w reżyserii m.in. Kazimierza Kutza, Olgi Lipińskiej czy Krystyny Jandy, wiernych oryginałowi w słowie i kostiumie. Gabriel Gietzky, reżyser gliwickiej realizacji, wierność słowu zachował, resztę totalnie uwspółcześnił, poczynając od kostiumów, na dodatkach muzycznych skończywszy. Tak, tak, ze sceny rozbrzmiewają cztery utwory skomponowane w duchu fredrowskim. Gietzky rzuca wyzwanie klasyce. W pierwszej scenie