Podziw dla warsztatowych umiejętności Agnieszki Glińskiej, która nawet przerobionym po wielekroć lekturowym tekstom potrafi nadać na scenie niebanalne brzmienie, sąsiaduje z uznaniem dla jej rzadkiego talentu prowadzenia aktorów. Pod ręką Glińskiej szczęśliwie zapominają o rutynie i łatwych grepsach. Komedią Aleksandra Fredry utalentowana inscenizatorka nie usiłuje rozbawiać widza na siłę. Woli ukazać człowieka. Najzwyczajniej w świecie uwikłanego w problemy, które bez względu na epokę i kostium mogą się przytrafić każdemu, choćby i nam. Z galerii postaci - ubranych przez Beatę Wodecką w kostiumy-cytaty z różnych epok - najbardziej wyraźną osobowością okazała się Barbara Lauks, nie szczędząca aktorskiego temperamentu w roli panny Anieli. W ogóle żeńska część obsady robiła znacznie lepsze wrażenie niż panowie, którzy, moim zdaniem, zanadto utożsamili się z postaciami wojskowych, nomen omen w stanie spoczynku.
Tytuł oryginalny
Damy i huzary
Źródło:
Materiał nadesłany
Rzeczpospolita nr 103