"Nastały takie czasy, że nie wiadomo, czy jeszcze ktoś pozostał przy zdrowych zmysłach" - pisał Gogol i dziś pasuje to jak ulał. W Sejmie zamiast debat nad budżetem rozlatującego się państwa, debaty nad likwidacją popielniczek w samochodach. Czysta komedia! A w teatrze z soczystej komedii robią nudną szmirę. Ponury dramat! Ostatnio Mikołajowi Grabowskiemu udało się zamordować Aleksandra Fredrę. Wyczyn to nie lada, ponieważ Fredro na ogół przetrzymuje najdziksze swawole reżyserów. Pomysł na morderstwo był perfidny: polegał na nowatorskim odczytaniu sztuki "Damy i huzary" poprzez kostiumy. W związku z powyższym rotmistrz z ułańską fantazją obnosił po scenie komandoski przyodziewek, ksiądz kapelan wysuwał w kierunku widowni nogi obute w rybackie kalosze w kolorze młodej trawy, a porucznik radośnie uganiał w dżinsach. Jak się Państwo domyślają, przy tych kostiumach szczególnej wiarygodności nabierały teksty o szablach,
Tytuł oryginalny
Damy i huzary
Źródło:
Materiał nadesłany
Echo Krakowa nr 66