Na premierze bywalcy roztrząsali kwestię, który to już raz "Damy i Huzary" goszczą na katowickiej scenie - oczywiście nie licząc czasów przedwojennych. Ustalono, choć z pewnymi zastrzeżeniami, że to trzeci raz. Zastrzeżenia zaś dotyczyły kwestii, czy do właściwych spektakli powyższego fredrowskiego arcydzieła należy też zaliczyć przeróbkę "Dam i Huzarów" na tak zwany "musical", jaki wystawiono - Boże odpuść! - dobrych kilkanaście lat temu na scenie nieodżałowanej pamięci "Rozmaitości". I jakkolwiek żal nam "Rozmaitości" (kiedy je jakaś nowa scena zastąpi? - pytanie to na tych łamach zamieszcza się teraz co najmniej po raz 174-ty), to jednak owego "musicalu", który był absolutnym niewypałem i nędzotą artystyczną, żadną miarą nam nie żal. To zresztą nie były "Damy i Huzary", tylko koszmar. A więc onegdejsza premiera byłaby właściwie drugim pokazem tej sztuki. A którą zapewne będą oglądali nie tylko smakosze teatr
Tytuł oryginalny
Damy i Huzary
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Zachodni nr 14