Po dekadzie jej rządów sztuka na wyspach nadal nie otrząsnęła się z szoku, jakim była konieczność nagłej walki o "widza-klienta" - pisze Joanna Derkaczew dla e-teatru.
"Nie możesz jednocześnie aprobować tradycyjnych wartości rodzinnych i indywidualnej chciwości. Chyba, że zależy ci na rodzinie, która więcej ma wspólnego z mafią, niż z moralnością" - pisał, Michael Billington podsumowując poglądy zmarłej w poniedziałek Margaret Thatcher. Krytyk "The Guardian" ukuł to zdanie po obejrzeniu sztuki Alana Aycbourna "Mały rodzinny interes", jednego z najostrzejszych tekstów dramatycznych krytykujących erę thatcheryzmu. Środowisko artystyczne nienawidziło panującej w latach 1979-1990 Żelaznej Damy. Thatcher zarządziła cięcia w kulturze i lekceważyła każdy przejaw sztuki, który nie potrafi sam na siebie zarobić. Wyrozumiałość okazywała jedynie musicalom, które rzadko prowokowały do społecznej refleksji za to przynosiły dochody, przyciągały turystów i zagraniczny kapitał. Stąd w latach 80. w Wielkiej Brytanii wysyp komercyjnych produkcji muzycznych: "Koty" (1981), "Starling Express" (1984), "Les Miserabl