- Moim zdaniem jawna deklaracja polityczna i wejście na barykadę uniemożliwia ogląd rzeczywistości. Potrzebny jest dystans i krytyczne spojrzenie również na własne pozycje. Artysta powinien kąsać i zadawać ból nie tylko przeciwnikom, ale i własnej formacji - mówi Marek Fiedor, dyrektor Wrocławskiego Teatru Współczesnego, w rozmowie z Jolantą Kowalską w miesięczniku Teatr.
JOLANTA KOWALSKA W "Garbusie" Mrożka, zrealizowanym niedawno we Wrocławskim Teatrze Współczesnym, pokazuje pan kres pewnej formacji. Mógłby pan ją dookreślić? MAREK FIEDOR To obraz elity, czy szerzej - inteligencji, a więc grupy społecznej, aspirującej do przywództwa. To ludzie wykształceni, którzy nadają ton i mają poczucie pewnej ekskluzywności. W tekście Mrożka występują przedstawiciele mieszczańskiej kołtunerii i arystokraci, którzy zawdzięczają swój status społeczny pochodzeniu. Ja zastępuję ich postaciami intelektualnych celebrytów oraz reprezentantami klasy średniej, nastawionymi liberalnie i proeuropejsko. KOWALSKA W czym dostrzega pan kryzys elit? FIEDOR To jest efekt długiego procesu. Współczesna inteligencja dziedziczy wiele negatywnych cech swoich dziewiętnastowiecznych protoplastów: megalomanię, próżność czy paternalizm i poczucie wyższości w stosunku do innych klas społecznych. Inteligencja zawsze uważała się za wycho