- Jeżeli teraz by coś takiego napisać, to mogłoby to wyglądać tak: są dwa polskie plemiona i inteligent, który nie wierzy w siebie, czyli mamy Polskę A i Polskę B oraz zaniepokojone środowisko "Gazety Wyborczej". Nie tak sobie wyobrażam teatr publiczny - mówi reżyser Michał Kmiecik, przed premierą "Krakowiaków i Górali" w Teatrze Polskim w Poznaniu.
Joanna Grześkowiak: O czym może być dramat Wojciecha Bogusławskiego "Cud mniemany, czyli Krakowiacy i Górale" w 2015 roku? Michał Kmiecik: Dzisiaj w "Krakowiakach i Góralach" najbardziej pociągająca jest opowieść o dwóch polskich plemionach, które napierdalają się nie do końca wiadomo dlaczego. Im bardziej wchodzimy w konflikt, który zapisał Wojciech Bogusławski, tym bardziej wydaje się on banalny. Tam nie ma żadnej klasowej relacji: wieś - miasto, pany - chłopy, nic z tych rzeczy. Są wieśniacy z Mogiły pod Krakowem i wieśniacy z Górnych Tatr. Dla nas jest to ciekawy punkt wyjścia do opowieści o tym, jak ni z tego ni z owego my, Polacy, daliśmy się skłócić i podzielić, wbrew własnemu interesowi. Rozmawiamy 11 listopada, więc podejrzewam, że za parę godzin będziemy mieć kilka przykładów tego, jak we Wrocławiu czy w Warszawie (na szczęście nie w Poznaniu, gdzie obchodzone jest święto rogala i gęsiny) chłopcy z robotniczych rodzin, idą