- Polskie gwiazdowanie polega wyłącznie na popularności. Nie mam jachtu ani czterech samochodów, samolotu, rezydencji, nie zarabiam milionów dolarów za rolę - mówi aktor CEZARY ŻAK.
Trwa sezon na Żaka. W "Ranczu" jest Wójtem i Księdzem, w "Tajemnicy twierdzy Szyfrów" wciela się w postać okrutnego oficera SS Sauera, a w "Halo Hans" gra pułkownika Jabluszenko, rezydenta sowieckiego wywiadu w Warszawie. Nie narzeka na nadmiar pracy, bo wie, że w zawodzie aktora mogą też przyjść chude lata. I cieszy się, że udało mu się pojechać z żoną nad morze chociaż na pięć dni... GALA: Nie ma pana w rubrykach towarzyskich. Nie lubi pan bywać? CEZARY ŻAK: Nie mam na to czasu. Zauważyłem, że ci, co bywają, są znani jedynie z bywania. Jeżeli już gdzieś wyjdę, to szukam na przyjęciach dobrych cygar i owoców morza. Niedawno żona zabrała mnie na otwarcie jakiegoś salonu kosmetycznego. Byłem zachwycony, do jedzenia podali tylko ostrygi. GALA: Czuje się pan gwiazdą? C.Ż.: Taką "made in Poland". Wolę określenie popularny aktor, bardziej pasuje do naszej rzeczywistości. Polskie gwiazdowanie polega wyłącznie na popularności. Nie mam jac