"Król Edyp" w reż. Jana Klaty w Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Łukasz Drewniak w Dzienniku Polskim.
I cóż ja na to poradzę, że okoliczności powstania najnowszego przedstawienia Jana Klaty kojarzą mi się z dwoma książkami Borisa Akunina: "Kochanką śmierci" i "Kochankiem śmierci". Obie opowiadają oczywiście o przygodach detektywa Fandorina i dzieją się w tym samym czasie: w pierwszym tomie, pracując nad pewnym śledztwem, bohater co rusz znika gdzieś na kilkanaście minut i nie wiemy, co się z nim dzieje. Dopiero w tomie drugim wyjaśnia się, że zajmował się równolegle inną, równie skomplikowaną sprawą. Tak samo musiało być chyba w końcówce prób "Do Damaszku", bo niespełna dwa tygodnie po tej premierze mamy już nowy spektakl Klaty, firmowany przez Stary Teatr i Unsound Festival. Klatę łączy ze słynnym Fandorinem błyskotliwe rozwiązywanie scenicznych szarad zawsze pół kroku przed widzem, zamiłowanie do eleganckiego stroju, powodzenie u kobiet i zdumiewająca zdolność do bezkolizyjnego wdrażania różnych projektów. Intelektualny związek