Spektakl przygotowany w Teatrze Dramatycznym przez Jerzego Grzegorzewskiego, który opracował scenariusz widowiska, scenografię i sam całość wyreżyserował, wzbudził spore kontrowersje. Opinie krytyki i publiczności są niemal biegunowo odmienne. W prasie ukazały się już niezłe recenzje, w radiu słyszałem dwie optymistyczne audycje, w których pochwalono dzieło Grzegorzewskiego i skrytykowano ... niesforną publiczność za to, że niczego z dzieła nie pojęła. Bo rzeczywiście widzowie odebrali widowisko z drwiną i pod koniec trwającego niecałą godzinę przedstawienia dały się słyszeć śmiechy na sali, ktoś ją nawet opuścił, protestowano także (choć nie nazbyt gorąco) oklaskami w najzupełniej niestosowanych momentach. Wreszcie podczas muzycznego epilogu trzeba przyznać, że wcale ładnego, szmery i przekorne śmichy-chichy opanowały całą salę. A przecież muzyka o awangardowe niebo trudniejsza i dziwniejsza przyjmowana jest z pokornym szacunkiem
Tytuł oryginalny
Czysta forma
Źródło:
Materiał nadesłany
Zwierciadło Nr 9