PYTANIE TO ZADAŁ BOY CZTERDZIEŚCI CZTERY LATA TEMU PO OBEJRZENIU "FAUSTA" NA SCENIE TEATRU NARODOWEGO W WARSZAWIE. NIESKROMNIE POZWALAM SOBIE PRZYWOŁAĆ JE DZIŚ, NA MARGINESIE WYSTĘPÓW WROCŁAWSKIEGO TEATRU PANTOMIMY, PREZENTUJĄCEGO WIZJĘ PANTOMIMICZNĄ HENRYKA TOMASZEWSKIEGO "ODEJŚCIE FAUSTA".
Celnie zauważył niedawno St. Kaszyński, iż Faust podobnie jak Don Kichot i Hamlet (dodałbym tu Odysa) przynależy do "rodziny człowieczej", powołanej do życia mocą fantazji ludzkiej, rodziny, która od lat twórczo zapładnia i "poraża prawdą istnienia". Literackie dzieje Johannesa Fausta, doktora nauk tajemnych, astrologa, alchemika i maga - ponoć słuchacza Akademii Krakowskiej - sięgają XVI wieku. Przekazywana najpierw ustnie, legenda o człowieku, który podpisał pakt z diabłem, oddając duszę za młodość, po raz pierwszy ukazała się drukiem w 1587 roku. pt "Historia o doktorze Janie Fauście, szeroko okrzyczanym guślarzu i czarnoksiężniku". Ważny dla dalszych rozważań jest fakt, że poza prostą i jarmarczną anegdotą o dziwnych przypadkach maga na ziemi i w zaświatach, spotkaniach z bohaterami i pięknymi kobietami (m. in. Heleną Trojańską), kryje się idea głębsza: poszukiwanie prawdy i wiedzy. Motyw doktora Fausta twórczo rozwinął Christ