Czy coś z wartości, o które zabiegał Bogusławski, ocalało do dziś? Ta doniosła rocznica urodzin jednej z najwybitniejszych postaci polskiej sceny powinna skłonić współczesny polski teatr do zrobienia swoistego rachunku sumienia, bo dziś, jak nigdy dotąd, trwoni on dorobek poprzednich pokoleń, które wyniosły przecież teatr na piedestał - pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w Naszym Dzienniku.
Jak wiadomo, w marcu Sejm przyjął uchwałę rocznicową, ogłaszając Rok Wojciecha Bogusławskiego z okazji jego 250. rocznicy urodzin, która minęła 9 kwietnia. Tak więc w ramach obchodów tego jubileuszu odbywają się uroczystości upamiętniające zarówno osobę samego jubilata, jak i jego dzieło. A dzieło to doniosłe, i to nie tylko dla teatru, dla rozwoju polskiej kultury, ale w ogóle dla zachowania tożsamości naszego Narodu. Przecież działalność Bogusławskiego przypada na okres zaborów, na czas, gdy Rzeczpospolita nie figurowała na mapie Europy. Nazywany ojcem Teatru Narodowego Wojciech Bogusławski wprawdzie nie był jego twórcą sensu stricto, bo scenę tę powołał król Stanisław August w 1765 r., ale to właśnie Bogusławski sformułował program sceny narodowej i nadał jej kierunek artystyczny. Przyczynił się też do powstania polskich scen narodowych w innych miastach, m.in. we Lwowie, Wilnie, Grodnie, Poznaniu, Krakowie. Był nie tylko aktor