Po prostu nie mogę zrozumieć, dlaczego uznany menadżer kultury, który przez pięć lat z powodzeniem kierował teatrem Wybrzeże, a następnie stworzył od podstaw instytucję, którą z rozmachem rozwijał przez 10 lat, nie jest w stanie przebrnąć przez etap formalny żadnego konkursu na prowadzenie instytucji kultury w Warszawie - pisze Agata Diduszko-Zyglewska w Dzienniku Opinii.
Kiedy w zeszłym roku minister kultury nie przedłużył Maciejowi Nowakowi kontraktu na stanowisku dyrektora Instytutu Teatralnego, a następnie tak sformułował zasady konkursu, że Nowak nie mógł w nim wystartować, wywołało to spory odzew w środowisku ludzi kultury. List otwarty w sprawie przyszłości Instytutu Teatralnego podpisało kilkadziesiąt osób. Brak uzasadnienia tej decyzji przez ministra był tym bardziej niezrozumiały, że dyrektor Instytutu był także inicjatorem pomysłu jego powstania i twórcą programu (wraz z Dorotą Buchwald), a sam Instytut stał się w ciągu kilku lat działania jednym z centralnych punktów polskiego życia teatralnego i wzorem nowoczesnej, twórczej instytucji kultury. Takie bezprecedensowe i innowacyjne projekty jak "Teatr Polska" (czyli wożenie dobrych spektakli do miasteczek, w których w ogóle nie ma teatru) czy "Słowacki. Dramaty wszystkie" (czyli czytanie/inscenizowanie wszystkich dramatów Słowackiego przez reżyseró