Opera w Białymstoku? Koniecznie potrzebna! - twierdzi dyrektor filharmonii. Pieniądze? Na pewno zbierzemy - zapewniają władze.
Zaczniemy od Strasznego dworu. Potem planujemy przedstawienia cztery razy w tygodniu: jednego dnia operę, drugiego operetkę, trzeciego musical, a czwartego występ filharmonii - zapowiedział wczoraj Marcin Nałęcz-Niesiołowski, dyrektor Filharmonii Białostockiej. To plany na sezon operowy 2010 w Białymstoku. Mrzonki? Jeśli tak, są traktowani bardzo poważnie. W piątek Marek Strzaliński, wojewoda podlaski, Janusz Krzyżewski, marszałek województwa i Ryszard Tur, prezydent miasta podpisali list intencyjny w sprawie budowy' Europejskiego Centrum Muzyki i Sztuki - czyli Opery Podlaskiej. Wczoraj ogłosili treść porozumienia. Wszyscy trzej urzędnicy są przekonani, że opera mieszkańcom Białegostoku jest niezbędna. Dyrektor filharmonii też nie ma wątpliwości. - Tu już nie chodzi o wyrównywanie poziomu życia mieszkańców Polski i Unii Europejskiej, to też kwestia wyrównania szans dostępu do kultury. W naszym kraju nie ma żadnej opery na prawo od Wisły.