EN

28.10.1960 Wersja do druku

Czy tylko "Kogut zawinił"?

Z ZAKŁOPOTANIEM i zażenowaniem przystępuję do sprawozdania z polskiej prapremiery sztuki Sean O'Caseya pt. "Kogut za­winił" na scenie Kameral­nej Teatru Polskiego. Nie naj­lepsza to sztuka nestora an­gielskich dramatopisarzy, przy tym, realizacja obniżyła jesz­cze bardziej jej walory arty­styczne i wyjaskrawiła słabo­ści. W programie teatralnym określa się sztuką jako "antyklerykalną", ale nie w tym rzecz. Chyba bliższe prawdy i intencji autora będzie okre­ślenie jej jako sztuki ośmieszającej zabobon, walczącej z ciemnotą, i zacofaniem. Reży­ser wybrał jednak inną drogę, problem strywializował, spły­cił, sztukę zubożył, a w wyni­ku różnych zabiegów mniej lub bardziej dopuszczalnych (w tym też i tekstowych) dał rzecz prostacką (niestety, nie znam lżejszego określenia, którego w recenzji używam chyba po raz pierwszy) i ultraschematyczną. Trudno mi nie wytknąć dość typowego dla klimatu przedstawienia takiego oto za­biegu: w tekś

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Czy tylko "Kogut zawinił"?

Źródło:

Materiał nadesłany

Słowo Powszechne Nr 260

Autor:

Stefan Polanica

Data:

28.10.1960

Realizacje repertuarowe