Któryś z recenzentów napisał o "Odejściu Fausta", że to najlepszy spektakl Henryka Tomaszewskiego. Określenie "najlepszy" nie wydaje mi się najtrafniejszym epitetem, wolałbym w tym wypadku inny przymiotnik, np. najambitniejszy. Po raz pierwszy Pantomima Wrocławska (zespół wkroczył w drugie dziesięciolecie swego istnienia) zaprezentowała rzecz pełnospektaklową. Poprzednie premiery budowano na zasadzie składanki z dwu lub więcej utworów, o tematach nie zawsze z sobą spójnych. Ale nawet wtedy, kiedy były arcydziełami sztuki mimicznej, sprawiały na odbiorcy wrażenie etiud, szkiców, jednoaktówek. Wizja pantomimiczna zamknięta w "Odejściu Fausta" uderza ambitnością zamierzeń a także monumentalnością kształtu, formy. Już nie szkicowość, ale synteza. Nie studia pojedynczych sytuacji, jednostkowych relacji i układów, ale próba złożenia całościowego obrazu losu człowieka, pokazania jego tęsknot i złudzeń, fascynacji i zmęczenia życiem, zako
Tytuł oryginalny
Czy to jeszcze pantomima, czy to już teatr?
Źródło:
Materiał nadesłany
Tygodnik Powszechny nr 26