Opisana w "Gazecie" sprawa sztuki "Osobisty Jezus" Przemysława Wojcieszka, którą Teatr Polskiego Radia zrealizował bez umowy z autorem, nie jest pierwszym przypadkiem naruszania praw autorskich w Polskim Radiu. Jako właścicielka agencji reprezentującej polskich dramatopisarzy przerabiałam to już kilka razy - pisze Anna Wierzchowska-Woźniak z krakowskiej agencji Panga Pank w Gazecie Wyborczej.
Podpisywanie umów z autorami bądź tłumaczami po zakończonej produkcji słuchowisk to normalna praktyka w Polskim Radiu. Najpierw zapada decyzja o realizacji i wydaniu publicznych pieniędzy, a dopiero potem pyta się o prawo. Nie przyjmuje się do wiadomości, że autor mógłby się nie zgodzić na rodzaj opracowania, jakiemu poddany jest jego tekst, i w związku z tym nie ma żadnych konsultacji w tej kwestii. Jako właścicielka agencji reprezentującej polskich dramatopisarzy przerabiałam to już kilka razy. Radio Gdańsk w 2007 r. wysłało na festiwal spektakli radiowych i telewizyjnych Dwa Teatry słuchowisko "Piaśnicy przeklęty las" według sztuki Szymona Wróblewskiego i w chwili, kiedy chciano mu przyznać nagrodę, ktoś sobie przypomniał, że autor nawet nie wie o realizacji, a cóż dopiero mówić o umowie. Zażądaliśmy odszkodowania, które wreszcie wypłacono, ale po długich i wyjątkowo nieprzyjemnych - lekceważących autora - negocjacjach. Nadawca publ