"Powstanie" w reż. Radosława Rychcika w Muzeum Powstania Warszawskiego. Pisze Joanna Hawryluk w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.
Piosenką Franca Sinatry "New York, New York", a nie "Warszawianką", zakończyło się przedstawienie "Powstanie" w reżyserii Radosława Rychcika. Premiera odbyła się wczoraj o północy w Muzeum Powstania Warszawskiego. Biel, proste formy, sterylna czystość kostiumów. Z jednej strony minimalizm, z drugiej przesyt emocji. To, co w pierwszych scenach wydawało się niewinnymi tańcami, przeobraziło się na końcu w pot i łzy. Przez cały spektakl aktorzy zamknięci byli w przezroczystej klatce, próbując się z niej wielokrotnie wydostać. Bezskutecznie. Pięć młodych kobiet i pięciu mężczyzn, ubranych w jednakowe białe kostiumy, ścierali się z historią powstania. Opowiadali o bombardowaniach, braku pożywienia, ślubach zawieranych przez powstańców, przeplatając swe historie transowymi tańcami. Muzyka, grana na żywo przez alternatywny zespół, była znakiem naszych czasów. Utwory zagrzewające do walki hipsterską młodzież Aktorzy śpiewali powsta�