- Scena w coraz mniejszym stopniu przestaje być domeną poezji i sztuczności, a staje się miejscem prezentacji codzienności - mówi GUSTAW HOLOUBEK, aktor, reżyser, dyrektor Teatru Ateneum w Warszawie.
Małgorzata Terlecka-Reksnis: Zacznijmy naszą rozmowę od tego, co pana ukształtowało, czyli od krakowskich wspomnień i sentymentów. Jak ważna jest dla pana tradycja i teatralna przeszłość? Gustaw Holoubek: Rzeczywiście, jestem związany z Krakowem całym sercem i duszą. Zwłaszcza ze Zwierzyńcem, dzielnicą równie starożytną jak sam Kraków, w której się urodziłem i wychowałem. I poza którą nie wychylałem nosa do 10. roku życia. Pamiętam, że kiedy ktoś ze Zwierzyńca wybierał się na Rynek, na Grodzką czy Floriańską, mówiło się, że jedzie do miasta. Stanowiliśmy rodzaj enklawy, w której obowiązywały specyficzne zwyczaje, a także normy postępowania. Na czele z lojalnością i dyskrecją wobec cudzego życia. Za tą dyskrecją kryło się pole tolerancji wobec innych ludzi, dystans wobec ich słabości i błędów. Jeżeli dziś mam pociąg do sprawiedliwych rozwiązań, także wobec samego siebie, i ciągłą nadzieję na poprawę, zawdzięczam