Zastanawiam się, z jakiego powodu wznowiono na małej scenie Teatru Narodowego "Tramwaj zwany pożądaniem" Williamsa. Była to pozycja modna przed 25-30 laty. Grały ją najsławniejsze teatry. Rola Blanche stała się popisem aktorek. Dziś jednak "Tramwaj" nie jest już tak atrakcyjny. Przeżyliśmy sporo. Popularyzacja efektów strindbergowskich w edycji bulwarowej nie może porywać. Zacięty, gwałtowny, bezlitosny pojedynek dwojga ludzi, z których kobieta (inaczej, jak u Strindberga) jest skazana na klęskę, nie odsłania szerszych perspektyw. Naturalizm Williamsa jest zbyt natarczywy, a zarazem za mało precyzyjny. Niewiele się dowiadujemy o środowisku. Jeśli Stanley Kowalski ma być echem uprzedzeń wobec Polaków w południowej części USA, odnosimy wrażenie, że o naszych rodakach zamorskich autor wie niewiele więcej, jak jego bohaterka, która przypuszcza, że "to jakaś odmiana Irlandczyków" (choć jest podobno nauczycielką). Czy ów Stanley Kowalski mści si�
Tytuł oryginalny
Czy na tym przystanku?
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Warszawy nr 56