"Jeden dzień" w reż. Bogdana Hussakowskiego w Teatrze Śląskim w Katowicach. Pisze Aleksandra Czapla-Oslislo w Gazecie Wyborczej - Katowice.
Czy rodzice upośledzonego dziecka mają prawo do kpin a czasami i złości? "Jeden dzień" Petera Nicholsa w Teatrze Śląskim pokazuje, że mogą to robić nie przekraczając żadnych granic. "Jeden dzień", ale kilkadziesiąt odcieni bólu i złości, małżonkowie o wielu twarzach, równocześnie żart i tragizm, potężny, paraliżujący strach na równi z miłością. Sztuka brytyjskiego autora Petera Nicholsa z końca lat sześćdziesiątych jest trudna do sklasyfikowania. Tyle samo w niej farsy, co tragedii, błazenady, co intymnego dramatu. Nichols napisał "Jeden dzień" inspirowany własną historią rodzinną. To chwilami dowcipna historia małżeństwa, któremu dziesięć lat temu urodziła się upośledzona córka, z którą nie ma żadnego kontaktu. W teatrze pozwolił swojemu scenicznemu małżeństwu na oddech, kpinę, złość, na głośne wypowiedzenie myśli nieraz godnych potępienia. Czy czekanie na cud nie jest w tym przypadku także oczekiwaniem na śmierć?