Trudno orzec, czy warszawskie przedstawienie "Clownów" przygotowane przez studentów PWST w Teatrze Powszechnym jest prezentem darowanym ludziom polskiego cyrku w setną rocznicę istnienia tej chwalebnej instytucji. Bo teatralny cyrk Andrzeja Strzeleckiego (autor scenariusza i reżyser) jest bardzo smutny i nie traktuje problemu ab ovo (jak przystało na okrągłą rocznicę), ale raczej penetruje ostatnie czterdzieści lat. Obiegowa to prawda, że clown, ten etatowy rozśmieszacz jest nieskończenie smutnym człowiekiem. Jeszcze smutniejszym od cyrkowych zwierząt, z których wbrew ich woli i naturze robi się wariata ku uciesze gawiedzi. A przecież "dobry clown, Panie i Panowie, powinien mieć tyle umiejętności i talentów, że przerasta to nieraz możliwości jednego, nawet wybitnie utalentowanego człowieka; clown musi być wspaniale wygimnastykowany, musi mieć doskonałe warunki zewnętrzne i nieodzowną "vis comica". Okrutne jest prawo cyrku. Na tle trw
Tytuł oryginalny
...czy kto widział kwadratowy cyrk?
Źródło:
Materiał nadesłany
Sztandar Młodych nr 95