Piękny, spójny w warstwie wizualnej, głęboki i uczuciowy w treści. Wydawałoby się, że nie można zostać wobec niego obojętnym. Dla mnie jednak trudny temat został przeprowadzony zbyt gładko - o spektaklu "Jeż" w reż. Janusza Ryl-Krystianowskiego w Teatrze Animacji w Poznaniu pisze Alicja Rubczak z Nowej Siły Krytycznej.
Janusz Ryl-Krystianowski często w centrum reżyserowanych przez siebie spektakli stawia małego człowieka, z jego dużymi problemami. Nie boi się rozmawiać z młodym widzem i jego rodzicami na trudne tematy. Pokazuje zagubienie i smutek dziecka poszukującego miłości. Nie oszczędza dorosłych, wytykając ich wady, przykładając lupę do ich zaniedbań i chorych wyobrażeń na własny temat. Nie kusi go przy tym nowoczesność, przebojowość czy krzykliwy przepych rozwiązań scenicznych. Pokazuje świat jak ze starej fotografii. Monochromatyczny, zatrzymany gdzieś w bezczasie, który uruchamia uniwersalność przeżyć. "Ribidi, rabidi, knoll" czy "Pozytywka", to spektakle, które zabierają widzów w podróż do świata ważnych doznań, niełatwych pytań, ale i radości z odkrytych na nowo uczuć. Również "Jeż", najnowsze przedstawienie poznańskiego Teatru Animacji, sytuuje się na tym obszarze rozwiązań teatralnych. Po raz pierwszy jednak stworzony przez Ryl-Krystia