Z "problemem widza" postawionym przez Pawła Sztarbowskiego polemizuje z swoim felietonie dla e-teatru Igor Stokfiszewski
W ubiegłotygodniowym felietonie, Paweł Sztarbowski zajął się zagadnieniem, które określił jako "problem widza". Wbrew apelowi Sztarbowskiego, by nie zaprzestawać poszukiwań formuły wciągnięcia widza do rozważań o teatrze na prawach szczególnego podmiotu, chciałbym postawić pewną tezę: widza traktujemy poważnie wyłącznie wówczas, kiedy się nim nie zajmujemy. Minione dekady upłynęły w dużej mierze pod znakiem odbiorcy, teorii "rezonansu", rozważań o "efekcie realności", a więc warunkach nowego mimetyzmu, na jakich widz przejmuje elementy prawdy z przedstawienia, a wszystko pod szyldem intuicji Hansa-Thies Lehmanna, że oś sceniczna, na której w okresie dramatycznym skupiały się konflikty przeszła w oś theatronu - dziś, to relacja między sceną i publicznością warunkuje możliwości spektaklu. Pułapka ponowoczesnych rozważań o granicach kulturowych odbiorcy jako granicach poznania w teatrze, literaturze, czy sztukach wizualnych polegała na