Nie porwało mnie bez reszty krakowskie przedstawienie "Hamleta". Toteż nie podzielam tym razem zachwytów Jana Kotta nad ostrością polityczną tej inscenizacji, jednoznaczną wymową, współczesnością. Zgodzę się co do jednego z Kottem - jesteśmy opętani polityką. Dlatego niemal w każdej sztuce węszymy aluzje polityczne. Okazało się, że Szekspir w ogóle jest bardzo "aktualny", politycznie. A cóż dopiero tej miary arcydzieło, co ,.Hamlet". Mam wrażenie, że Kott chociaż pisze świetne recenzje (i nie tylko recenzje) nieraz w przedstawieniu widzi to co chciałby dojrzeć i dlatego mija się z rzeczywistością. Rozumiem, że tzw. "obiektywny sąd" krytyka, to pojęcie dość niesprecyzowane. Ale, gdy recenzent teatralny pragnie wmówić widzom, że "król ma piękne szaty", a oni widzą jego nagość, to rodzi się uzasadniona wątpliwość właśnie co do "obiektywności sądów" krytyka. Widziałam w życiu wielu "Hamletów" w różnych krajach
Tytuł oryginalny
Czy "Hamlet" współczesny?
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Ludu