Teatr Dramatyczny, wystawiając "Elektrę" Giraudoux właśnie w sezonie bieżącym, podejmował zadanie dość ryzykowne: nie jest to bowiem data, sprzyjająca temu przedsięwzięciu. Mija właśnie dokładnie lat trzydzieści od owego dnia styczniowego 1944 roku - w którym autor sztuki, jeden z najświetniejszych pisarzy francuskich naszego wieku, ten co pono według słów Cocteau, miał być "najlepiej uzbrojony przeciwko niespodziankom losu", po śledztwie w Gestapo, na którym odbito mu nerki, umierał z dala od rodziny i przyjaciół, samotny wśród zimnych ścian nędznego paryskiego hoteliku. W dziejach literatury takie rocznice zgonu pisarzy nie wypadają na ogół korzystnie dla ich utworów: trzydzieści lat to okres, w którym zdążyła się już wytworzyć nowa, skrajnie odmienna od poprzedzającej, wizja rzeczywistości, ukształtowały się nowe gusty i kanony estetyczne i nastąpiło zasadnicze przeobrażenie percepcji. Jest to czas, w k
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 3