"Grochów" wg opowiadania Andrzeja Stasiuka pod opieką artystyczną Agnieszki Glińskiej w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w Przeglądzie.
Co się dzieje z czasem, który minął? - pyta Andrzej Stasiuk. Łukasz Lewandowski i współtwórcy Malabar Hotel, Marcin Bartnikowski i Marcin Bikowski, badają ślady przeszłości, próbują ustalić, co zostało po przyjacielu, który odszedł na zawsze. Od tego spektakl się zaczyna: trzej panowie w aseptycznych strojach tropią pozostałości, oglądają jak w laboratorium to wszystko, co zostało po kimś, kto zawsze był i nagle być przestał. Najpierw powoli znikał, kurczył się, zapadał, aż przepadł na zawsze. Utrzymane w rzeczowym tonie męskie spojrzenie na śmierć, nieobecność kogoś bliskiego to przejmujące, odważne wejrzenie w przestrzeń niebytu, w to, z czym pogodzić się nie sposób, a nie zgodzić nie można. Opowieść bez lamentów, histerii, rozdzierania szat, ale wypełniona bezbrzeżnym, kamiennym smutkiem. A właściwie smutkiem spopielałym, skoro nawet prochy przyjaciela rozwiał wiatr. Toteż na koniec na scenie Przodownika zobaczymy tylko