Możn jak Jerzy Bober, mieć po dziurki w nosie rozbuchanej mody na adaptowanie prozy na scenę. W przypadku dzieł wybitnych prowadzi to zawsze do okaleczenia oryginału, rzadko do osiągnięcia równie wysokiej jakości. Można wybrzydzać na spektakle objazdowe, wożone po różnych teatrach przez tego samego reżysera, z gotowymi dekoracjami i gotową taśmą. Tarnów kupił już kilka takich przedstawień - żadne nie stało się wydarzeniem, nie kształtowało w sposób szczególny charakteru tej sceny. Można też od biedy zapomnieć o zaszłościach i pierwowzorach, spojrzeć czystym okiem na twór teatralny. Piotr Paradowski przywiózł do Tarnowa "Poncjusza Piłata, piątego procuratora Judei", swoją adaptację fragmentu "Mistrza i Małgorzaty" Michała Bułhakowa. Zawitał wprost z "Bagateli" z muzyką Jana Kantego Pawluśkiewicza, z funkcjonalną scenografią i dobrymi kostiumami Kazimierza Wiśniaka. Krakowska edycja "Piłata" była trzecią z kolei - i niezbyt udaną
Tytuł oryginalny
Czwarty Piłat Paradowskiego
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Polski nr 197