Z AGNIESZKĄ GLIŃSKĄ, reżyserką "Czwartej siostry" na podstawie dramatu Janusza Głowackiego, rozmawia Magda Wojciechowska.
- Co zainteresowało panią w dziele Głowackiego aluzyjnie odnoszącym się do "Trzech sióstr" Czechowa? - Jestem fanką Czechowa... W tym tekście najbardziej podobały mi się nawiązania do tego rosyjskiego dramaturga. Ciekawe, co Czechow napisałby o naszych czasach, gdyby w nich żył. Jak by na ten kompletnie zwariowany świat zareagował? Myślę, że to, co Janusz Głowacki napisał, jest bliskie temu wyobrażeniu. Taka gorzka historia o ludziach końca wieku. Robiąc tę sztukę właśnie o tym sobie myślę. - W dramacie pojawiają się trzy siostry. Jest Wiera, Katia i Tania. A kim jest tytułowa czwarta? - Myślę, że jest ona subkulturowym dodatkiem do Czechowa. Teraz jest taka społeczna potrzeba na czwartą siostrę, która jedzie do Hollywood i robi tam karierę. Wszyscy oczekujemy efektu przerastającego nasze oczekiwania. - Dramat mówi o szaleństwie końca wieku. Znajduje pani w tym tekście sposób na obronę przed tym pędem życia? - Nie wiem. Jeśli każd