"Nastasja Filipowna" w reż. Andrzeja Domalika w Teatrze Ateneum w Warszawie. Pisze Kamila Łapicka w tygodniku W Sieci.
Nieczęsto się zdarza, by spektakl trwający godzinę tak zaangażował i psychicznie wyczerpał widza jak "Nastazja Filipowna" w Teatrze Ateneum. Brakuje w Warszawie takich przedstawień. Reżyser Andrzej Domalik zaczerpnął tytuł z adaptacji Andrzeja Wajdy wystawionej w Starym Teatrze w 1977 r. Na scenie spotkali się wówczas Jerzy Radziwiłowicz (Myszkin) i Jan Nowicki (Rogożyn). Próby miały charakter otwarty, a aktorzy w dużej mierze improwizowali. W Ateneum nie ma miejsca na improwizacje. Spektakl jest precyzyjny i intymny, grany na niewielkiej Scenie 61. Z powieściowej materii "Idioty" poznajemy tu zaledwie jeden wątek: miłości dwóch mężczyzn o skrajnie różnych charakterach i fizjonomiach do jednej kobiety, Nastazji Filipowny. Myszkin, niezdolny do uczucia zmysłowego, "nie miłością ją kocha, lecz żałością", gdy tymczasem miłość Rogożyna "niewiele różni się od złości, a jak przejdzie, może być z tego jeszcze większa bieda". Siedząc na widown