- Nagle zrobiło się wokół mnie tłoczno, padały obraźliwe słowa. Wyglądało to na próbę zastraszenia mnie. W pewnym momencie zaczęłam wręcz krzyczeć, że to jest napaść na mnie. Proszę sobie wyobrazić, że nagle nie wiadomo skąd otoczyła mnie grupa mężczyzn, którzy atakowali mnie werbalnie. Jestem przekonana, że była to zorganizowana akcja środowiska o określonych poglądach - o zdarzeniu po premierze Żab" opowiada Temida Stankiewicz-Podhorecka w Naszym Dzienniku.
ROZMOWA z Temidą Stankiewicz-Podhorecką, krytykiem teatralnym, publicystką "Naszego Dziennika" Ostatnio była Pani ofiarą napaści słownej w jednym z warszawskich teatrów. - Byłam w Teatrze Studio na premierze "Żab" w reżyserii Michała Borczucha. W programie do przedstawienia napisano, że spektakl jest inspirowany utworami Arystofanesa, w tym komedią "Żaby" i innymi. Tymczasem tytuł przedstawienia uważam za silne nadużycie. Spektakl jest głęboką ingerencją w tkankę tekstu, właściwie nie ma nic wspólnego z oryginalnym utworem. Moja recenzja spektaklu jest taka: artystycznie jest to miernota nad miernoty. Żenująco nieudolna reżyseria, niezagospodarowane tzw. puste miejsca, gdzie aktorzy snują się po scenie, nie bardzo wiedząc, co ze sobą zrobić, brak dramaturgii, co przecież jest niezbędnym składnikiem przedstawienia. Całość zbudowana na szokowaniu widza obrzydliwościami zarówno w tematyce, jak i w wyrazie słownym oraz sytuacyjnym. Warstwa s�