- Jestem w takim wieku, w którym jest na mnie [w filmie] mniejsze zapotrzebowanie. Starsi coraz rzadziej dostają satysfakcjonujące role. W pewnym wieku trzeba mieć świadomość, że człowiek nie będzie miał takiego "brania" jak kiedyś. Trzeba starać się przyjmować to bez goryczy - mówi WITOLD DĘBICKI, aktor Teatru Nowego w Poznaniu.
Aktor WITOLD DĘBICKI [na zdjęciu] wspomina Toruń i swoich idoli. Karierę aktorską rozpoczynał Pan w Toruniu, w Teatrze im. Horzycy. Jak Pan wspomina ten debiut? - Siedziałem w tej garderobie, w której siedzimy. Teraz jest po remoncie i wygląda lepiej. Ale młodość zawsze się dobrze wspomina. Grałem tu Kordiana. Rozmawiamy po spektaklu kabaretowym z piosenkami Wojciecha Młynarskiego. Czy dziś potrafimy się z siebie śmiać? - Według mnie, nie potrafimy, w przeciwieństwie np. do Czechów. Z drugiej strony współczesne kabarety pokazują, że może nie jest tak źle. To znaczy - jeżeli komuś się noga powinie, to, owszem, Umiemy z tego żartować... Trudno zatem stworzyć taki kabaretowy program, jak ten, w którym przed chwilą Pan wystąpił? - Taki, na który składają się teksty Wojciecha Młynarskiego, nie. Wystarczy je tylko precyzyjnie, czytelnie przekazać. Te teksty są mądre, inteligentne, operują fantastycznym skrótem i to jest ich ogromny at